niedziela, 25 grudnia 2011

Decyzja

Po przemyśleniu wszystkiego stwierdzam, że najlepiej będzie jak ja sama wybiorę coś dla siebie. Mam nadzieję, że się nie obrazicie. Szczególnie, że wszystkie Wasze pomysły były mega genialne :) I dziękuję za te wszystkie wiadomości na fejsiaku. Doprowadziły mnie do ostatecznej nazwy.

Wybrałam coś, co opisuje mnie najbardziej i ma pewną, że tak powiem, historyczną głębię. A mianowicie:





Zapraszam serdecznie na nową stronę wszystkich, którzy chcą dalej mnie czytać :P

piątek, 23 grudnia 2011

Ważny komunikat!

Uwaga! Uwaga!
W najbliższym czasie zmieni się adres tego bloga. Jest to konieczne ze względu na zmianę mojego maila. Do białej gorączki doprowadza mnie ciągłe wylogowywanie się i przełączanie profili.
Toteż ogłaszam konkurs na nową nazwę. Zwycięzcę nagrodzę .. wirtualną czekoladą z orzechami i wpisem pochwalnym! Na propozycje czekam do 26 grudnia :)

środa, 21 grudnia 2011

Liter egzekucja

ku czci Mirona Białoszewskiego



Umykam unikam
TU jestem i znikam.
                i znik
                i zni
                i z
                i
                .
        KRO - PKA
  Samotny wojownik
         na papierze.






Nie lubię Cię Mizernacicho.

wtorek, 20 grudnia 2011

Magia Świąt

Dla Karolajn, mojego wiernego czytelnika.

Zupełnie nie wiem dlaczego ludzie obwieszczający wszystkim swoją religijność, traktują wyżej wspomnianą metaforę jako gigantyczny oksymoron. I to taki pozbawiony smaku. Dla mnie "magia świąt" to określenie nadzwyczaj trafne. Przecież Boże Narodzenie to okres, w którym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przepraszamy się, dostrzegamy potrzeby innych... Bo 'magia' to nie tylko pogańskie obrzędy, sekty i konkurencja dla Boga. To jest też atmosfera niesamowitości, która spowija zwiewną otoczką wszystkich, którzy święta obchodzą.
A propos' magii, generalnie nie rozumiem co złego jest w Harr'ym Potterze. Zwykła, niezwykle napisana seria powieści fantastycznych. Walka dobra ze złem. Siła przyjaźni. Siła ducha. Niezłomność. Same dobre przymioty. Główny bohater rzeczywiście  jest czarodziejem, ale równie dobrze mógłby być ogrodnikiem, czy sprzątaczką używającą miotełki do walki z kurzem.
W ogóle czytałam ostatnio, że z tą całą Rowling było nie do końca tak, jak jest nam powiedziane. Miała męża Argentyńczyka, który lał ją przeraźliwie. I pewnego pięknego dnia po prostu spakowała manatki i wyniosła się z domu. Z całej tej żałości zaczęła pisać szkice "Harry'ego" i w końcu powstała rozbudowana powieść. Jej eks rzucił się w wir wywiadów, bo za to, wiadomo, dostawał pieniądze. Jednego z nich udzielił brytyjskiemu szmatławcowi, który znany był z bardzo mało wiarygodnych ploteczek. I wyjawił, że jego była żona należała do sekty wyznawców szatana. I, ku zaskoczeniu samej gazety, świat to podchwycił. A Rowling się śmiała.
Wniosek? W dobrych książkach świat przedstawiony jest tylko pretekstem do opisania swoich refleksji, a nie środkiem demoralizującym wszystkich nieświadomych gimnazjalistów.